"Połamać kości" Stuart MacBride



Wydawnictwo Amber przygotowało w tym miesiącu prawdziwą gratkę dla miłośników prozy Stuarta MacBride – thriller Połamać kości. MacBride jest w chwili obecnej jednym z najpoczytniejszych brytyjskich autorów thrillerów i kryminałów, a jego powieści zostały wydane w osiemnastu krajach. W 2007 roku został uhonorowany m.in. CWA Dogger in the Library Award, najwyższą nagrodą przyznawaną pisarzowi, którego kryminały są najbardziej poszukiwane przez czytelników w bibliotekach. Zdobył uznanie przede wszystkich dzięki sprawnemu połączeniu interesującej fabuły, napięcia i ironicznego humoru.

Połamać kości to siódma część cyklu o kontrowersyjnym sierżancie MacRae, pracującym w szkockim Abersdeen. Tym razem ma do rozwiązania bulwersującą sprawę porwania Alison McGregor i jej córeczki Jenny, gwiazd nowego show muzycznego Następna Wielka Brytyjska Gwiazda. Porywacze żądają ogromnego okupu, a na dowód tego, że nie żartują przysyłają policji przesyłkę z odciętymi palcami dziewczynki. Prowadzeniu śledztwa nie pomaga nieustanne zainteresowanie mediów szukających sensacji, ani obecność agenta z wydziału wewnętrznego, który tylko czeka na potknięcie miejscowej policji. Jednocześnie MacRae zostaje wplątany w porachunki dealerów narkotykowych i porwanie prostytutki, która wcześniej oskarżała go o napaść.

Pomijając wątek kryminalny, w powieści dosyć dobrze został przedstawiony obraz współczesnego społeczeństwa zafascynowanego ‘gwiazdkami’ różnego rodzaju reality i talent show. Widzimy tłumy ludzi zbierające się codziennie by wspólnie śpiewać, modlić się i zbierać pieniądze na okup za porwane uczestniczki muzycznego show. Jednakże, ci sami ludzie żądni są sensacji za wszelką cenę. Prosty przykład – gdy policja dostaje wiadomość od porywaczy, pytanie jednej ze zgromadzonych kobiet, nie brzmi „Czy nic im nie jest?”, lecz „Czy odnaleźliście ich zwłoki?”. Jakby tylko na to czekała. Można odnieść wrażenie, że dla ogółu nie liczy się samo uratowanie Alison i Jenny, a jedynie fakt, że mogą niezdrowo ekscytować się tą tragedią. Przecież odnalezienie ciała dostarczy większych wrażeń niż cudowne ocalenie. A przy okazji będzie można dłużej ponarzekać na nieudolność policji.

Jednocześnie autor pokazuje, jak łatwo stać się obecnie „gwiazdą”. Nie musisz niczego dokonywać – zgłoś się do programu rozrywkowego i zaśpiewaj kilka piosenek. A jeśli zrobisz to wystarczająco dobrze, ludzie będą cię niemalże wielbić, bo w końcu wystąpiłeś w telewizji. Gdy Alison zostaje porwana, nagle okazuje się, że wszystkie jej znajome były jej „najlepszymi przyjaciółkami”. Doczekała się nawet psychofanki, która nie tylko śledziła ją na każdym kroku, ale także zbudowała jej ołtarzyk. Jest to przerażające i przyprawia o gęsią skórkę.

Jestem pozytywnie zaskoczona postacią głównego bohatera – sierżanta Logana McRae. Autorzy większości znanych mi thrillerów i kryminałów przyzwyczaili mnie do ponurych policjantów lub detektywów, borykających się z problemami natury emocjonalnej, egzystencjalnej lub psychicznej. McRae stanowi na tym tle chlubny wyjątek – nie pije, by zagłuszyć ból istnienia, a raczej dlatego, że lubi. Z jednej strony nie jest idealny – często łamie regulamin i utrzymuje dość bliskie kontakty ze światem przestępczym. Z drugiej jednak strony, podczas prowadzenia śledztwa ma na uwadze przede wszystkim ofiarę przestępstwa, a nie spektakularne akcje, którymi mógłby się pochwalić przed przełożonym czy mediami.

Fabuła powieści nie jest może zbyt oryginalna, jednak wciąga czytelnika. Spodobał mi się sposób przedstawienia pracy policji, nieco inny od tego, jaki znamy z telewizyjnych seriali. Nie ma tu miejsca na bohaterskie akcje pojedynczego policjanta (choć jeden z miernym skutkiem próbował wcielać w bohatera rodem z amerykańskiego filmu), czy błyskawiczne wyniki wszystkich analiz i badań umożliwiające aresztowanie winnego w dwa dni. Są za to akcje zespołowe przeprowadzone w mniej lub bardziej skuteczny sposób, żmudne przesłuchiwania wielu potencjalnych podejrzanych i badanie poszlak, z których nic nie wynika. Absolutnie nie czyni to jednak książki nudną, jedynie bardziej wiarygodną.

Początkowo raził mnie nieco język, jakim posługiwali się bohaterowie powieści – pełen wulgaryzmów i podtekstów seksualnych. W pewnym momencie dialogi zaczęły mnie nieco męczyć właśnie przez wszechobecne wulgaryzmy. Jednak po kilkudziesięciu stronach przestały być problemem, gdyż albo autor złagodził nieco język, albo zwyczajnie przestałam zwracać na niego uwagę.

Czy Połamać kości jest arcydziełem, którego długo nie zapomnicie? Zdecydowanie nie. Czym zatem jest? Niezłym thrillerem i powieścią kryminalną, a przy okazji opowieścią o żądzy sławy i bogactwa oraz jej konsekwencji. Polecam na długi wieczór z książką w wygodnym fotelu, bowiem długo nie oderwiecie się od czytania.

Recenzja napisana dla portalu Secretum.pl

Komentarze

  1. Książka stoi już jakiś czas, czekając aż się zlituję. Na razie nie kusi. Czytałam już jedną jego książkę, "Otwarte rany", nie była wprawdzie wyraźnie zła, ale zmęczyła mnie okrutnie. Na razie basta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli "Otwarte rany" nie przypadły Ci do gustu, to chyba podobnie może być z tą książką. Wprawdzie nie czytałam tej, o której wspominasz, ale są z tej samej serii. Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Cieszę się, że książka już wkrótce do mnie trafi!
    Rewelacyjny konkurs! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam więc do udziału w kolejnych ;)

      Usuń
    2. Niestety nie wygrałam. ;) Szkoda, iż tak późno trafiłam na Twego bloga. Późno, bo jutro mam urodziny, a zaglądając tu odpowiednio wcześniej byłabym w stanie delikatnie zasugerować, co mnie interesuje, czego szukam, iż pragnę w końcu jakiejś książki na mej półce, jakiejś nowości... A tak to lipa. ;)

      Usuń
    3. Lipa w sensie urodzinowego, ale i zarazem książkowego prezentu - nikt z mych znajomych, mej rodziny nie kupuje mi już książek obawiając się zdublowania jakiejś pozycji. ;) Cóż - za rok sugeruję odpowiednie tytuły mej rodzinie! ;)

      Usuń
    4. To od razu życzę Ci wszystkiego najlepszego i powodzenia w kolejnych losowaniach ;)

      Usuń
    5. Tak jak przeczuwałam - ŻADNEJ książki. :<

      Usuń
  3. Nie podziękuję, aby nie zapeszyć. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Szukałam wczoraj tej książki w bibliotece najbliżej mi położonej - nie ma. Ale Stuart MacBride jest - "Zimny pokój". Czytałaś może?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z powieści MacBride'a czytałam jedynie "Połamać kości", ale z tego, co kojarzę to jest to "Zimny pokój" to tom poprzedzający właśnie "Połamać kości" :)

      Usuń
  5. Ciekawa recenzja ale książkę sobie odpuszczę.Choćby ze względu na te wulgaryzmy .)))

    OdpowiedzUsuń
  6. akcja bardzo mi się podobała, szkoda tylko że o bohaterze nie mogę tego powiedzieć dlatego czasami dość ciężko mi się czytało

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz