"Dotyk mroku" Dorota Wieczorek



Dotyk mroku, Dorota Wieczorek
Zielona Sowa, 2011
Czym zajmuje się przeciętny uczeń trzeciej klasy gimnazjum? Spotyka się z przyjaciółmi, spędza godziny grając na komputerze lub konsoli, przygotowuje się do egzaminu, jak chcą wierzyć nauczyciele i rodzice. 

Piętnastoletni Jacek wiele dałby za to, by jego dzień wyglądał podobnie. Na swoje nieszczęście pochodzi jednak ze starej rodziny czarodziejów, więc popołudnia spędza na korepetycjach z płanetnictwa, czyli wiedzy o tym, jak kontrolować zjawiska atmosferyczne. Posiadanie magicznych umiejętności wiąże się również ze zdolnością widzenia Mroków, stworów utkanych z Ciemności, które opanowały Gdańsk i wysysają z ludzi życie. Zwykli mieszkańcy miasta nie widzą ich, gdyż ich oczy pokryte są opalizującym bielmem Klątwy, która uniemożliwia im dostrzeżenie najmniejszych nawet przejawów magii. Spośród innych czarodziejów, Jacka wyróżnia niezwykle silna, choć jeszcze nieokiełznana moc oraz fakt, że diaboliczne Mroki nie tylko na niego nie polują, lecz wręcz zdają się nie zwracać na niego uwagi.

Nastoletni czarodziej obdarzony niezwykłymi zdolnościami mieszkający wśród ludzi niewidzących magii – czy nie brzmi to znajomo? Przed rozpoczęciem lektury obawiałam się słabszej wersji Harry’ego Pottera. Na szczęście podobieństwa obu książek na tym się kończą. W przeciwieństwie do Harry’ego, Jacek wolałby wieść spokojne normalne życie, gdy był młodszy udawał więc, że nie widzi wokół siebie magicznego świata. Doprowadziło to niestety do rodzinnej tragedii, po której życie chłopca wywróciło się do góry nogami.

Dotyk mroku to pierwsza powieść Doroty Wieczorek, rodowitej gdańszczanki, i muszę przyznać, że jest to debiut bardzo udany. Autorka stworzyła oryginalny świat, w którym magia w niezwykły sposób przenika do zwykłego świata. Mogłoby się wydawać, że w tym temacie wszystkie pomysły zostały już wykorzystane, a jednak udało się jej stworzyć coś nowego i świeżego. Bardzo spodobał mi się pomysł subtelnego wykorzystania słowiańskiej mitologii. Obok nieznoszących się wzajemnie krasnoludów i elfów (nieodmiennie przywodzących mi na myśl Tolkiena), mamy także rusałki, wodnika i oczywiście płanetników.

Bohaterowie stworzeni przez Wieczorek są nie tylko interesujący, ale również dopracowani. Moją uwagę przykuł stary krasnolud Gniewomir wspominający nieustannie podziemne krasnoludzkie miasto, opanowane obecnie przez Mroki (ponowne nawiązanie do Władcy Pierścieni). Jednak najbardziej przypadł mi do gustu piorun kulisty, który na ziemi przyjmuje ludzką postać i wszystko oddałby za garść karmelowych krówek.

W powieści smutek przeplata się z radością i humorem, którego świetnym przykładem jest transmisja meczu Polska-Anglia oglądanego przez rozemocjonowane krasnoludy, leśne licho i gadające kruki. Fabuła jest wciągająca, choć zdarzały się i fragmenty dosyć nużących opisów. Jedyną wadą, jaką muszę wytknąć autorce jest słabe zakończenie, które czyta się w zasadzie bez większych emocji, a które jednoznacznie wskazuje, że powieść będzie miała swoją kontynuację. Jednakże w przypadku debiutu, na takie rzeczy jestem w stanie przymknąć oko.

Na koniec, jeszcze kilka słów na temat wydania książki. Urzekła mnie nie tylko dopracowana w szczegółach okładka, ale również bardzo ładne strony poprzedzające każdy rozdział.

Dotyk mroku jest skierowany przede wszystkim do starszych dzieci w wieku 12+ i młodzieży, ale przyznaję, że i mnie wciągnęła. Cieszę się, że na rynku wydawniczym można znaleźć coraz liczniejsze książki, które śmiało mogą konkurować z zagranicznymi. Obok powieści Doroty Wieczorek, znakomitym tego przykładem jest również Łukasz i kostur czarownicy Piotra Patykiewicza.

Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zielona Sowa.



Komentarze

  1. Z tego co piszesz książka wydaje się ciekawa. Chciałabym ją przeczytać. Myślę że sięgnę po nią w miarę możliwości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze daję szansę polskim pisarzom (ot, taka forma patriotyzmu) A jak na debiut ta jest całkiem niezła :)

      Usuń
  2. Wreszcie coś fajnego dla młodzieży :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że polskie książki nie są tak doceniane, jak zagraniczne. A szkoda... Bo istnieje wiele perełek, jak widać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Interesujący ten piorun kulisty co kochał krówki ale to książka dla młodzieży a ja już daaawno nią nie jestem.))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Wprawdzie dwanaście lat skończyłam dawno, dawno temu, ale skuszę się choćby przez wzgląd na Gdańsk, na rodzinną tragedię, na życie w pozornie normalnym świecie. Bardzo, ale to bardzo zachęcająca recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  6. O rany! Książka super, bardzo podoba mi się styl autorki. Mieszkam w Gdańsku, na Kartuskiej i kiedy tak pomyślę, że to wszystko mogło wydarzyć się naprawdę... Polecam wszystkim, nie tylko piętnastolatkom, jak ja ;)
    Pati

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz