"Tajemnica Edwina Drooda" Charles Dickens


Tajemnica Edwina Drooda, Charles Dickens
Replika, 2007
Książka, która pozostawia czytelnika z uczuciem niedosytu i chęci na więcej, z pewnością pozostanie w pamięci na długo. Do takich perełek niewątpliwie należy „Tajemnica Edwina Drooda”, pierwszy i niestety ostatni kryminał Charlesa Dickensa. 

Kolejne rozdziały, wydawane na bieżąco w trakcie pracy pisarza nad powieścią, intrygowały i rozpalały wyobraźnię londyńczyków, książka jednak nigdy nie doczekała się zakończenia – w kulminacyjnym momencie przerwała ją nagła śmierć pisarza. Choć wielbiciele prozy Dickensa wielokrotnie starali się rozwiązać tytułową zagadkę, żadne z zaproponowanych zakończeń nie jest do końca przekonujące. Warto jednak wspomnieć, że swoich sił w jej rozwikłaniu próbowali m.in. Artur Conan Doyle, George Shaw czy Raymond Chandler.


Akcja „Tajemnicy…” toczy się w niewielkim katedralnym miasteczku położonym niedaleko Londynu. Wkrótce ma się odbyć ślub Edwina Drooda, dwudziestojednoletniego inżyniera, ze śliczną Różą Bud. Choć oboje darzą się sympatią, ich narzeczeństwo przysparza im więcej frustracji niż radości, nie wynikło bowiem ze szczerego uczucia, a życzenia ich zmarłych kilka lat wcześniej rodziców. Ustabilizowane i monotonne życie mieszkańców miasteczka zakłóca pojawienie się rodzeństwa Heleny i Neville’a Landlessów. Młodzieniec, zauroczony panną Bud, już po kilku dniach wdaje się w bójkę z Droodem, zyskując sobie opinię awanturnika i brutala. Dlatego też to właśnie on staje się głównym podejrzanym, gdy w wigilijną noc Edwin znika, a z pobliskiej rzeki miejscowy kanonik wyławia należące do niego spinki do mankietów i zegarek. Czy Edwin Drood zaginął, czy może został z zimną krwią zamordowany? Co ma na sumieniu jego uzależniony od opium wuj? Kim jest tajemniczy białowłosy mężczyzna, który niespodziewanie zjawia się w mieście i wypytuje jego mieszkańców o pozornie błahe rzeczy?

Niestety na te pytania próżno szukać jednoznacznych odpowiedzi. Dickens uknuł misterną intrygę, wielokrotnie zwracając uwagę czytelnika na pozornie nie związane ze sobą szczegóły, które pomagają snuć liczne domysły odnośnie zakończenia powieści. Wprawdzie pierwsze rozdziały czytało mi się nieco topornie ze względu na rozbudowane opisy i momentami irytujący język bohaterów, szybko dałam się porwać mrocznej atmosferze tej książki. Wiktoriańska Anglia z jej sennymi miasteczkami i spowitym opiumowym dymem Londynem to rewelacyjne tło dla snucia zagadkowej fabuły i mnożenia kolejnych zagadek.

Interesującym zabiegiem wydawcy, które pomaga czytelnikowi uporządkować nieco zebrane do tej pory informacje, jest zamieszczenie kopii oryginalnych notatek autora na temat powieści. Niestety brak w nich informacji na temat rozdziałów, nad którymi dopiero miał rozpocząć pracę. Ponadto, w książce można także znaleźć dwa świetne teksty autorstwa Charlesa Williamsa oraz Sydneya Castela Roberta, w których rozważają oni różne hipotezy odnośnie dalszego rozwoju fabuły. Na samym końcu znajduje się również dosyć obszerne zakończenie napisane przez G.K. Chestertona, uznawanego za znawcę twórczości Dickensa. Ma ono formę rozprawy sądowej, podczas której sugerowane są różnorodne wyjaśnienia tajemniczego zniknięcia Edwina Drooda. Muszę jednak przyznać, że ten dodatek dosyć mnie męczył i nie wniósł wielu nowych informacji, więc równie dobrze mogłoby go tam w ogóle nie być.

Choć fabularnie nie jest to powieść typowa dla Charlesa Dickensa, znanego przede wszystkim dzięki takim książkom jak „Opowieść wigilijna”, „Oliver Twist” czy „David Copperfield”, wystarczy przeczytać kilkanaście stron i nie można mieć już żadnych wątpliwości odnośnie osoby autora. Charakterystyczny styl pisarza, wyrażający się we wspomnianych już długich opisach i języku, objawia się także w konstrukcji bohaterów. Dickens znany jest z umieszczania w swych dziełach przerysowanych, groteskowych wręcz postaci, których cechy pragnął wyszydzić lub skrytykować. W „Tajemnicy…” wyjątkowo mocno dostało się pseudo-filantropom - nadętym, rzadko kiedy prawdziwie pragnącym pomóc komukolwiek, szukającym przede wszystkim poklasku tłumu.

Tę ostatnią, fascynującą powieść Charlesa Dickensa polecam wszystkim miłośnikom XIX-wiecznej Anglii i mrocznych kryminałów, gdzie wprawdzie trup się gęsto nie ściele, za to całość stanowi kawał dobrej, klasycznej literatury.

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Z półki.

Komentarze

  1. To moje klimaty, lubię Dickensa. A jak piszesz, że autor pozostawia:"uczucie niedosytu i chęci na więcej", to najchętniej już dziś bym po tą książkę sięgnął. Ciekawa recenzja. pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. To moje klimaty, lubię Dickensa. A jak piszesz, że autor pozostawia:"uczucie niedosytu i chęci na więcej", to najchętniej już dziś bym po tą książkę sięgnął. Ciekawa recenzja. pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubie powiesci Dickena. Co prawda tej jeszcze nie czytalem, ale chetnie siegnalbym po nia :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. może kiedyś
    w tej chwili mam sporo w planach i aż boję się dodawać kolejne tytuły do listy, bo ona się wydłuża, a gorzej z realizacją ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie słyszałam o tej niedokończonej powieści, ale chętnie się z nią zapoznam. Rozumiem, że rozwiązania zagadki jako takiego nie ma, tylko podano kilka hipotez?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie ma jasnego rozwiązania, dlatego że akcja urywa się w środku książki. W dodatkach, o których wspomniałam znawcy prozy Dickensa snują rozważania na ten temat i jedno jest zgodne z moimi podejrzeniami, więc mam nadzieję, że jest prawdziwe ;) Jaka szkoda, że nigdy się o tym nie przekonam na 100%

      Usuń
    2. Duża szkoda, zgadzam się. W pewien sposób to frustrująca lektura, ale i tak kiedyś w przyszłości przeczytam :)

      Usuń
  7. ,,Opowieść wigilijną" pamiętam z czasów szkolnych i wspominam ją bardzo miło. Opisana przez Ciebie recenzja też wydaje się intrygująca, tym bardziej, że nie znamy rozwiązania akcji ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miło wspominam "Opowieść wigilijną", teraz zamierzam stopniowo sięgać po pozostałe dzieła Dickensa :)

      Usuń
  8. Nie wiedziałam że Dickens zabrał się za kryminał. Nie jest to mój gatunek, zdecydowanie wolę Olivera Twista z jego twórczości. Ale może jednak kiedyś się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest to typowy kryminał, bo do samego końca nie wiadomo na 100%, co stało się z Edwinem, czy na pewno został zamordowany? A może postanowił zniknąć na pewien czas z pola widzenia znajomych? Dlatego sądzę, że powinna Ci się spodobać :)

      Usuń
  9. Bardzo ciekawy post, nigdy nie słyszałam o tej powieści:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie miałam pojęcia, że Charles Dickens napisał kryminał. Jak dotąd kojarzyłam go tylko z "Opowieścią wigilijną", ale to świadczy tylko o tym, jak uboga jest moja wiedza literacka.
    Kiedy przeczytałam tę recenzję poczułam się mile zaskoczona, bo już od początku wiedziałam, że ta książka to coś dla mnie. Uwielbiam takie klimaty, ale trupów nie musi być wiele, bo to nie są wyznacznikiem dobrego kryminału.
    Chętnie wezmę się za tą książkę i mam nadzieję, że moje wrażenia będą równie pozytywne jak Twoje.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba większość z nas kojarzy Dickensa z "Opowieści wigilijnej", co nie jest przecież niczym złym. Chociaż warto sięgnąć także po pozostałe powieści jego autorstwa ;)

      Usuń
  11. Uwielbiam klimat XIX-wiecznej Anglii (klimat Anglii w ogóle), więc z przyjemnością sięgnę po tę książkę :) Dickens nie jest mi bliskim literatem, ale chętnie pogłębię tą znajomość :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam i oczywiście, mam swoje podejrzenia, jednak wolałabym, żeby pan Dickens dokończył tę książkę! Nie cierpię pozostawać w niepewności:) Naprawdę znakomita lektura:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam swoje podejrzenia, ale aż mnie zżera od środka niepewność i poczucie, że nigdy nie dowiemy się prawdy... eh :)

      Usuń
  13. Zaciekawiłaś mnie, ale chyba nie dałabym rady żyć ze świadomością, iż nie wiem, co się stało z Edwinem ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja czekam na wersję Drooda pióra Dana Simmonsa po polsku, która ma się ukazać na jesieni chyba w MAGu. Z elementami fantastyki, więc może Cię zainteresować:-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie słyszałam nigdy o tym kryminale. To bardzo ciekawe, że nie ma zakończenia. Jestem zaintrygowana, chcę ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, że nie ma zakończenia jest nieco drażniący, ale i tak warto po nią sięgnąć :)

      Usuń
  16. no proszę, nie miałam pojęcia, że Dickens popełnił kryminał ;-) zapisuję sobie tytuł i Twojego bloga, bardzo podoba mi się, jak piszesz. pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo mi miło, że podoba Ci się moja pisanina :)

      Usuń
  17. bardzo do siebie zachęca ale jednak nie lubie jak coś pozostaje nie dokończone, pozostawia to we mnie za duzy niedosyt aż w końcu nawet irytuje. z tego powodu nie zdarza mi się nie przeczytać do końca ksiązki nawet jak wybitnie mi się nie podoba

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz